Wczoraj zwiedzałam Toruń, który jest pięknym miastem zwłaszcza zimą. Miałam również przyjemność upiec sobie swój własny pierniczek. Okazało się, że to wcale nie jest takie trudne.
1.Po
dostaniu ciasta musiałam go ugnieść, tak by stało się plastyczną lepką masą.
2.Następnie
uformowałam je w kulkę i obtoczyłam w mące.
3. Rozwałkowałam ciasto.

4. Wybrałam
formę, najbardziej spodobało mi się serce z kwiatu podobnymi wzorami.
5. Posmarowałam
je lekko olejem
6. Położyłam
na nią rozwałkowane ciasto
7. Starannie ugniatałam je by odbić wzór
8. Po uznaniu ,
że jest gotowy zdjęłam go i wycięłam noz
9. Poczekałam aż się upiecze i dostałam swój własny niejadalny piernik :)
Poznałam wczoraj również ciekawą legendę Toruńską o powstaniu Katarzynek. Chciałabym się nią z Wami podzielić :)
"
Przed laty żył w Toruniu bogaty i szanowany piekarz Bartłomiej, u którego pracował czeladnik o
imieniu Bogumił. Mistrz miał piękną córkę Katarzynę, do której co wieczór tęsknie wzdychał młody
czeladnik. Mimo iż Katarzyna odwzajemniała uczucia czeladnika, ojciec nie chciał słyszeć o ich
ślubie. Bogumił był zbyt ubogi, a mistrzowi marzył się zięć równie bogaty, jak on sam.
Młody piekarz lubił wieczorami wychodzić poza obronne mury Torunia, by wśród ptaków rozmyślać o swej
ukochanej. Pewnego dnia siedząc zadumany nad podmiejskim stawem, z bukietem kwiatów nazrywanych dla
Kasi, dojrzał tonącą pszczółkę. Żal mu się jej zrobiło, więc podsunął jej listek i wyciągnął z wody.
Pszczółka pięknie podziękowała i odfrunęła.
Po chwili jednak na ramieniu czeladnika usiadła Królowa Pszczół. Wiedziała już o szlachetnym uczynku
Bogumiła i postanowiła odwdzięczyć się za uratowanie swej siostry. Zdradziła mu sekret wypieku
smacznych pierników. W sekrecie powiedziała chłopcu, żeby do ciasta dodawał słodkiego miodu i
korzennych przypraw. Bogumił podziękował za radę, wziął przygotowany bukiet kwiatów i wrócił do
Torunia. Kiedy przybył do piekarni, zastał wszystkich przy wytężonej pracy, gdyż niespodziewaną
wizytę w mieście zapowiedział król. Również i Bogumił od razu zabrał się do wypiekania ciasta
przeznaczonego dla króla. Przypomniał sobie rady Królowej Pszczół i nie mówiąc nic nikomu dodał do
ciasta miodu i korzennych przypraw. Kiedy zaś ciasto było gotowe wykonał z niego dwa serca, ułożył
je naprzeciw siebie i połączył dwoma kółkami, które miały symbolizować obrączki.
Rankiem piernik dla króla był już gotowy. Kiedy wypiek ujrzał mistrz Bartłomiej, bardzo się
zdenerwował. Zamiast ładnego piernika ujrzał ciasto o dziwacznym wyglądzie. Dwa odwrócone serca i
dwie obrączki pod wpływem ciepła połączyły się ze sobą tworząc niespotykany dotychczas kształt.
Niestety, na wypiek innego piernika nie było już czasu. Król bowiem wjeżdżał już do miasta.
Burmistrz wraz z Radą Miejską przywitali króla częstując go wypieczonym przez Bogumiła piernikiem.
Wielkie było zdziwienie mistrza Bartłomieja, gdy króla zachwycił kształt i smak piernika. Król
poprosił, by przedstawiono mu piekarza, który to piekł. Stanął więc przed królem Bogumił i tłumaczył
władcy, że kształt piernika ma symbolizować dwa zakochane serca połączone ze sobą obrączkami, a swój
smak zawdzięcza piernik miodowi i korzennym przyprawom dodanym do ciasta. Wyznał też Bogumił
królowi, że wypiekając ciasto cały czas myślał o ukochanej Katarzynie, córce piernikarskiego
mistrza. Król wysłuchał opowieści Bogumiła w milczeniu i natychmiast zwrócił się do stojącego obok
mistrza Bartłomieja z prośbą, by zezwolił na ślub Katarzyny z młodym czeladnikiem. Bartłomiej nie
śmiał odmówić królewskiej prośbie. Król nadal też Bogumiłowi tytuł piernikarskiego mistrza i hojnie
go obdarował złotymi dukatami. Miastu zaś nadał przywilej wypieku i sprzedaży pierników nie tylko na
terenie całego kraju, ale też poza jego granicami i poprosił toruńskich piekarzy, by pierniki w
kształcie uformowanym przez Bogumiła nazwano "katarzynkami" na pamiątkę miłości Bogumiła i
Katarzyny."