czwartek, 31 grudnia 2015

"Wdech"





Wdech.
Wydech.
Wdech, by zaspokoić
Nieustanne pragnienie.
Wydech, ułamek sekundy,
Który daje życie.
Niby proste a tak bardzo potrzebne.
Niedoceniane, chodź bezcenne.
Otacza nas zawsze i wszędzie.
Jest z nami tak po prostu - obok.
Jest z nami wewnątrz,
Krąży w nas, napędza ciało.
Sprawia, że trzeźwo myślimy.
- Daje życie.
Uzależniony każdy,
Kto wdech pierwszy weźmie.
Daje miłość, bo do życia
Sympatie człowiek niesie.
Pragniemy go w każdej chwili.
Lecz gdy go zabraknie,
Ciemność się w naszą stronę pochyli.
Tlen to legalne uzależnienie.
Jest wszędzie i wszędzie
Piękne rzeczy niesie.
Doceń go póki jest.
Póki drzew pełno w naszym lesie.



wtorek, 15 grudnia 2015

"Broszka"





Spójrz na mnie.
Nie widzisz?
Tej zmarszczki pod okiem,
Tej poszarpanej spódnicy.
Ona symbolizuje moje życie.
Nie odchodź jak do Ciebie mówię!
Spójrz na mnie.
Nie mam. Zgubiłam te broszkę.
Te, którą dostałam od Ciebie dawno temu.
Pamiętasz ją?
Dałeś mi ją w starej gazecie.
- Była po Twojej mamie, prawda?
Jak mogłeś mi ją podarować?
Wiedziałeś, że ją zgubie.
A razem z nią, naszą miłość.
Nie pamiętam jak wygląda,
Ta broszka i Twoja mama.
To jedyne co udało Ci się
Przemycić z Warszawy,
Ten bibelot. I po co?
By teraz gdzieś nędznie rdzewiała.
Nie patrz tak na mnie!
To nie moja wina.
Wiem, ze ją znajdziesz.
Ale po co?
Przecież wolisz odejść.
Jasne! Chwytaj za karabin, udawaj bohatera.
Daj się zabić!
Za co? Za marną przyszłość ludzi,
Których nie poznasz.
Dlaczego wciąż milczysz?!
Nie widzisz jak cierpię?
Oddaj życie starości a nie,
Niepewnej przyszłości.
Masz dwadzieścia pięć lat,
Masz mnie.
A ta broszka?
Nie pamiętasz, jak ciężko było
Ci  mi ją przynieść?
Też mi pamiątka! Wole patrzeć
W Twoje oczy każdego dnia.
Zostań.
Poczekaj! Pomóż mi ją znaleźć.
Wiem, że ona gdzieś tu jest.
Zostawiłeś.
Bez pozganiania - wyszedłeś.
Chyba Cię jeszcze widzę! Stój!
Nie, to tylko sąsiad,
Który z cienia przypomina Twoją sylwetkę.
Na stole pognieciona kartka,
- Czytam.
"Broszka leży w szafie, pod sukienką,
W której pierwszy raz Cię ujrzałem
W ten piękny majowy poranek.
 Poszedłem by to wspomnienie
Mogło stać się rzeczywiste,
Byś mogła chodzić w tej sukience
Po wolnej Polskiej ziemi!
Poszedłem by obronić moją przyszłość,
Którą pozostawiłem w domu."





środa, 18 listopada 2015

"Spowiedź"




Upadłam niżej niż dno,
Dobrze nam znane.
Przestałam pisać, tym samym,
Zbawiać serce na straty spisane.
Nie umiem rozmawiać,
Z trudem usta otwieram,
Ze wstydem Wam mówię,
- Źle postąpiłam.
Przyznaje się, to jest moja spowiedź .
Boże, wybacz bo wstyd
Nie pozwala powiedzieć tego Tobie.
Klękam przed własnym sumieniem.
Walczę, Boże! Walczę, Ludzie!
- O Wasze przebaczenie.
Proszę o pomoc i  modlitwę,
Proszę o zmiłowanie,
Bo żadna pokuta nie wymaże
Tego co zrobiłam,
Jaką krzywdę wyrządziłam.
Nie ma wytłumaczenia na moje grzechy,
Słowa: „jestem tylko człowiekiem”,
Nie dadzą sercu uciechy.
Nie potrafię pójść do kościoła,
Wstyd mi schylić przed Bogiem czoła.
Ludzie, pewnie źle mnie zrozumiecie
-  Nie potrafię!
 Odnaleźć się w tym świecie.
Boje się życia i dnia każdego,
Chylę czoła bo mój grzech,
Nie powinien mieć miejsca
- Mimo tego wszystkiego.
Jesteście gorszym sądem od Boga,
Dlatego do Was wędruje moja trwoga.
Osądźcie mnie uczciwie,
Wcielcie się w Piłata.
Bóg mnie następnie osądzi
- Podwojona kara.
Czuje zapach błędu, mam go na sobie.
Kiedyś czyste łzy, dziś nieuleczalnie skażone.
Nie ma litość za moje grzeczny,
„Przepraszam” – nie zmieni nic.
Wezmę trzy wdechy,
Zanim przybijecie mnie do dechy.
Zdradziło mnie serce, usta, oczy, dłonie.
Nie mam prawa istnieć
- Wewnętrznie płonę.
Straciłam niewinność i prawo głosu,
Nie mam prawa dobrze kierować swojego losu.
Wędruję z myśli złej do gorszej,
To czego nie pamiętam opowiem później
- Najprościej.
Trzęsące się ciało – zgubione myśli.
Boże, bądź łaskawy lecz kara niech się ziści.
Czekam na pokutę i sąd ostateczny.
Padam, nie uciekam.
- Boje się ucieczki.  

 

poniedziałek, 16 listopada 2015

"Dzieciństwo"






Motyl, który łaknie życia w kwiecie, 
Kolorowy, piękny, delikatny 
A przede wszystkim, rzeczywisty. 
Schwytany i zniewolony, 
Przez nic innego niż niewinność. 
Te malutkie dłonie stworzyły więzienie. 
Brak trucizny.
Brak pazurów. 
Brak – skrzydeł. 
Tych skrzydeł, które 
Zostały barbarzyńsko wyrwane 
Przez te malutkie palce niewinności. 
Piękny pył pokrył całą skórę, 
Jak życie, które zanika w ziemi. 
Brak nadziei. 
Brak siły. 
Brak chęci. 
I śmiech radości w tle,
Który może bądź nie może
Usłyszeć ten motyl,
Który bezwładnie spada w otchłań 
- mrowiska.
Schwytany przez tysiące
Mikroskopijnych szczypiec,- umiera.   






poniedziałek, 2 listopada 2015

"Liść opadł"




Widziałam dzisiaj smutek. 
Był ubrany w czarny  płaszcz, 
Czarne buty i szary szal
- chodził ulicami Sopotu,
samotnie. 
W ręku trzymał młody liść, 
 Bezużyteczny, niezauważalny, 
Taki mały i pospolity. 
Jednak było widać
- Ten smutek, czuł. 
Czuł coś więcej do tego liścia. 
Ten liść był wyjątkowy. 
 Ten liść przypominał. 
Przypominał uśmiech i łzy. 
Przypominał jak szczęście 
Zamieniło się w smutek, 
Ten smutek w czarnym płaszczu. 
Szedł ślepo wpatrzony przed siebie, 
Niby prosto lecz jednak chwiejnie. 
Widziałam, ten pusty wzrok.
Dostrzegłam, te puste serce. 
Chciałam podejść   zapytać
Zabrakło mi odwagi ,
może determinacji – nie wiem. 
Kapiąca łza z każdym powiewem wiatru, 
Który próbował porwać
Te wyjątkowość – ten pospolity liść  
Spadała i robiła dziury w chodniku, 
Tworząc drogę cierpienia. 
Chciałam iść! Pozatykać te dziury, 
Je wszystkie – nie mogłam. 
Tworzyła się droga Jezusa, 
Droga ku zbawieniu. 
Stanął popatrzał chwilę – usiadł. 
Spoglądał z nadzieją na ten liść, 
Przekładał go z ręki do ręki. 
Zrozumiał, że nie ma prawa bytu
Lecz te puste serce go usilnie trzyma! 
Nagle, wstał i poszedł dalej. 
Ja, wpatrzona w niego , zrozumiałam, 
Że bez smutku, szczęście nie istnieje. 
Pobiegłam za nim. 



wtorek, 27 października 2015

"Moralna walka"


Wstać rano – położyć się w nocy 
Wstać rano – otworzyć oczy 
Wstać albo czasem nie wstać 

Patrzeć przed siebie lub czasem pod 
Ciężko jest iść do przodu  
Ciężko gdy leje się pot  

Walka we wnętrzu siebie 
Codziennie ta sama 
Codziennie przegrana 

Szara monotonia lubi nami władać  
Lubi nam ciernie do serca wkładać 
Patrzeć jak nie umiemy myślami władać 

Poddajesz się tak bliski wygrania 
Ludzkie nieszczęsne wzmagania 
Na próżno

 

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Bo pewnych rzeczy, nie da się wyrazić słowami.


        Są ludzie w naszym życiu, dla  których byłbyś wstanie poświęcić bardzo wiele.
Swój czas, miłość czy  przyjaźń ...
Chodź ciężko mi wyrazić pewne rzeczy słowami, staram się je pokazać w inny sposób -  trwalszy. 
I chodź życie pokazało mi  jak szare i okrutne jest, staram się przelewać swoje uczucia na płótno, drewno, ścianę, szkło, wypieki  czy oczywiście papier. Czasem ciężko jest powiedzieć "przepraszam", "kocham Cię", "nie chce Cię stracić", "zostań" czy wiele innych, dlatego staram się odnaleźć inny sposób, bliski memu sercu. 
Mogę wyznać "dziękuję, że jesteś" poprzez Anioła, który w moich oczach chroni te ważną dla mnie osobę. 
Mogę powiedzieć "kocham Cię a zarazem wszystkiego najlepszego" dzięki kwiecie upodobanym przez daną osobę, 
Mogę pokazać jak bardzo mi zależy na czyjejś obecności poprzez narysowanie jej ulubionej postaci z gry.
Mogę również stworzyć coś by pokazać  lub wykrzyczeć kolorami malunku, że są dla mnie wszystkim i dziękuje za wszystko co dla mnie uczynili. 
                  Bo czas i wlane serce by tworzyć coś dla kogoś są bardzo ważne, a ja nie mam zamiaru się w tym ograniczać gdy mi na kimś zależy. 





                                            


                                       

                                       


                           









"Nadzieja"





Nowy poranek,
nowy dzień wstaje
Coś się jednak stało
Czuję czyjeś rozstanie

Minęło tyle lat pamiętasz…
Razem we dwoje za pan brat
Ramie w ramię jak siostry
Jak jeden piękny kwiat
Kiedyś zawsze razem
Dziś zaś osobno zwiedzamy świat

Każdy dzień inaczej się zaczyna
Każdy dzień przypomina

Zostawiłaś…
Brak mi sił -  brak walki
By wziąć ten ciężar na barki
Ciągła walka z sumieniem gdy
Serce pogania a rozum zabrania
Tyle dni wspólnie przeżyłyśmy
By dziś nie móc pozbierać myśli
Ile zostało jeszcze wzmagania
By ujrzeć Twój uśmiech
A nie łzy pożegnania 










niedziela, 24 maja 2015

"O Polsko"

 
Ze względu na dzisiejsze wybory w dodatku całkiem udane ,  powstał taki mały wierszyk o ukochanym kraju. Ciesze się, ze ludzie biorą w swoje ręce losy swojego kraju i chodzą na wybory bo dzięki nim/nam "Jeszcze Polska nie zginęła!"





Moje serce tutaj stworzone 
Moje serce w biało czerwonej 
Aksamitnej osłonie 

Polsko ukochana w mym sercu 
Jesteś dobrze schowana 
W mym sercu masz miejsc co nie miara 
W mym sercu jesteś zawszę mile widziana 

Nie oddam Cię za grube papiery 
Nie oddam choćby chcieli zastrzelić 
Nie oddam boś moją matką 
Nie oddam boś jedyną serca kochanką

Jesteś mą jedyną ukochaną i  prawdziwą 
Jesteś boś się nie poddała 
Jesteś z krwi poległych ocalała 

Może nie zrozumiesz mej miłości 
Ty – który zjesz w ciągłej złości 
Może nie ujrzysz tego piękna 
Która w czerwono białej fladze zaklęta 

Będę walczyć o jej przyszłość 
Będę z dumą orła chwalić 
Będę w chwale tutaj mieszkać 
 By mnie w Polskiej ziemi
Gdy nadejdzie czas  pochowali



"Kurz"




***
Chciałabym uśmiechnąć się chodź raz 
Tak szczerze i prawdziwie 
Usiąść na ławce wśród traw, motyli i żonkili 

Chciałabym abyście tam byli 
Wśród tej trawy i żonkili 
Byście zostali na zawszę moi mili 

Ciężko jest się wzmagać 
Z własnym trudem serca  
Boście tu byli, jeszcze niedawno 
Boście tacy szczęśliwi 

Wypłakałam całe morze łez 
Na marne bezpowrotnie 
Lecz żadne z Was chodź przez chwile 
Nie popatrzało na mnie ulotnie 

Kiedyś bym Wam świat pokolorowała
Dziś mi zabraliście kredki 
Zostałam sama w tym świecie 
Bez żadnej wesołej nalepki 

Lata mijają a przyjaciele są
Później jak kurz 
Ze swojego serca mnie zamiatają 

Czy znajdzie się przyjaciel 
Szczery i uczciwy 
Który zostanie mimo 
Złych dla mnie chwili…

***

 

czwartek, 9 kwietnia 2015

"Na tej samej ławce"



Widziałam wczoraj  znów te samą kobietę
Miała te same zmarszczki
Może kilka więcej od zmartwień
Może kilka więcej od smutku
Siedziała na tej samej ławce
Karmiła inne ptaki niż kiedyś
Była jak zwykle sama
Jak zwykle pogrążona w zadumie
Była taka piękna - prawdziwa
Ta sama starsza kobieta
Z takim samym beretem
Z takimi samymi szarymi oczyma
Tak miła, tak bardzo pogodna
Siedziała na tej samej ławce
A jej historia tworzyła kolejne zmarszczki

Dziś jej nie wiedziałam
Nie wiedziałam tamtej starszej kobiety
 Nie było kolejnych zmarszczek
Nie było chleba dla innych ptaków
Nie było beretu ni tych szarych oczu
Nie będzie jej dziś ni jutro
Zabrała zmarszczki chleb beret
- odeszła


niedziela, 11 stycznia 2015

"Kochana"







Kochana …
Nie wiem od czego mam zacząć
Tyle we mnie bólu i łez
Tęsknota tak jak kamień
Ciągnie mnie na samo dno mąk
Nie wiem czemu nie rozumiesz
Tej miłości i starania
Nie wiem czemu myślisz że
Cię krzywdzę i ból sprawiam
Jesteś dla mnie ważna, wiem, że to czujesz
Odeszłam bo nie byłam wstanie
Na ramionach bólu tego unieść
Ty miałaś mnie tulić, być przy mnie
Pomoc mi nieść
Więc dlaczego zamiast tego
skrzywdziłaś mnie…
Nie widzisz tych łez z oczu
Które sama stworzyłaś
Nie widzisz tej miłości której
Nawet dać mi nie raczyłaś
Czekałam aż zobaczysz, że córkę masz u boku
Zamiast tego wbiłaś nóż w serce, tak głęboko
Mamo, chodź nie rozumiesz pewnych rzeczy
I odbierasz je za atak, nie zostawię Cię
Chodź momentami bardzo tego chciałaś
Mamusiu ja chciałam tylko mieć rodzinę,
Dlaczego tyle złości w Tobie do mnie płynie?
Co mam zrobić byś mnie znów córką nazwała,
Zrozum, chciałam byś mnie krzywdzić przestała.